sobota, 9 października 2010

Nasze mydła



Witamy w naszej domowej fabryce mydeł, utwardzonych kremów i kosmetyków naturalnych rodem z Andaluzji i Afryki. Produkty wytwarzamy tradycyjnymi sposobami wzbogacając je własną wyobraźnią oraz metodą prób i błędów. Ponad dwa lata eksperymentowania w kuchni pozwoliły zdobyć własne recepty na różnego rodzaju mydła, które można by było nazywać utwardzonymi kremami pielęgnacyjnymi mającymi dodatkowo właściwość myjącą. Już ponad rok, dzięki uprzejmości (z początku odwadze) ludzi z różnych stron świata udaje nam się testować mydła. Szczególny nacisk kładliśmy na osoby z różnego rodzaju alergią, dolegliwościami związanymi z problemami skórnymi, czy skórą nadwrażliwą i delikatną. O efektach możemy jedynie opowiadać, dlatego warto samemu się przekonać i może zacząć doceniać naturalne sposoby dbania o własne ciało i zdrowie.


Kasia i Radek

Ten dział jest prezentacją naszych produktów i nie chcemy zarzucać go dużą ilością informacji. Mydła wytwarzamy metodą "na zimno" działając roztworem sodowym na oleje roślinne, dodając różnego rodzaju składników w celu wzbogacenia o witaminy, minerały i inne substancje odżywcze i pielęgnujące (owoce, kwiaty, zioła, przyprawy, piasek morski, rozdrobnione przez fale muszle skorupiaków itp.). Używając mniejszej ilości roztworu sodowego nie dopuszczamy do pełnego zmydlenia się oleji dzieki czemu zachowujemy ich zalety. Uzyskaną w procesie glicerynę pozostawiamy pozwalając jej wniknąć do mydła, przez co wzbogacamy je o właściwości silnie nawilżające.
Produkty polecamy każdemu, szczególnie ludziom z problemami skórnymi i wszelkiego rodzaju alergiami. Przedstawioną ofertę poszerzamy ciągle o nowe pomysły. Jesteśmy otwarci na sugestie i z przyjemnością zrobimy mydło specjalnie dla osobnego klienta wedle jego wskazówek, wybranych olejów, dodatków, przeznaczone specjalnie dla jego typu skóry i włosów.

Mydło z wyciągiem ze świeżego nagietka na bazie oleju z oliwek extra virgen (z pierwszego tłoczenia) produkowanego w Andaluzji. Żółtą barwę nadaje mu nigeryjski olej palmowy a plastyczną konsystencję duża ilość dodanego świeżego masła shea (karité) z Wybrzeża Kości Słoniowej, które zaczyna obecnie święcić swój triumf w świecie luksusowej kosmetyki. Jego moc nawilżającą i pielęgnującą pogłębia wchłonięta gliceryna naturalnie wydzielona podczas powstawania mydła. Doskonale natłuszcza, nawilża i pielęgnuje skórę.

Oliwkowe mydło z karité i naparem rumiankowym nadającym mu silne właściwości pielęgnujące i regenerujące skórę. Doskonałe na kłopoty z cerą dojrzewających młodych ludzi.







Oliwkowe mydło z karité, z nigeryjskim olejem palmowym, z sokiem z cytryny, z tradycyjnym miodem z miejscowości Competa, z sokiem z recznie wyciśniętego aloesu i popiolem ze spalonych liści i łodyg palm.







Oliwkowe mydło z tartymi skórkami pomarańczy, z suszonymi kwiatami pomarańczy i mielonymi goździkami.









Mydło na bazie oleju słonecznikowego i wyciągu z palonej kawy. Dodane mielone ziarna kawy sprawiają, że posiada funkcję lekko peelingującą. Kawa dostarcza również cennych antyoksydantów odmładzających organizm.







Peelingujące mydło słonecznikowe pełne ziarenek piasku Morza Śródziemnego.































































































Skarb Południa - recepta od kuchni



Karité - masło galam

Orzechy karite to owoce zrodzone z drzewa Masłosza. Dla plemion afrykańskiej sawanny to święte Drzewo Życia, dlatego zbierane są jedynie te orzechy, które same spadną na ziemię, nigdy bezpośrednio z gałęzi.
Z owocu wydobywany jest prawdziwy eliksir zdrowia - roślinny olej o konsystencji gęstego masła, które od wieków służy tamtejszym ludziom za pożywienie, lekarstwo i bogaty w wartości krem pie lęgnacyjny. Produkcja jest żmudna i czasochłonna, na 1 kilogram czystego masła trzeba poświęcić 30 godzin pracy. Ma to także i swoją ciemną stronę - za 1 kilogram płaci się mniej niż 1 dolara, kiedy na rynku światowym jest rzadkim i drogim półproduktem.
Karite nawilża i chroni skórę przed słońcem, ciepłem i wodą morską. Jest znane jako najbardziej efektywny z naturalnych kremów nawilżających i odżywka ze względu na wysoką zawartość tłuszczów niezmydlających w tym witaminy F. Jest doskonałe w zapobieganiu starzenia się skóry i w procesie jej regeneracji. Stosowane do masażu wszelkiego rodzaju, relaksuje mięśnie, leczy rany i pomaga w walce z przeziębieniem. Nawilża suchą skórę głowy pobudzając tym wzrost włosów. Świat naukowy dopiero odkrywa jak nieprzebrany jest ocean właściwości tej substancji.




Cudowne jagody goji

Korzyści jakie daje jagoda goji są znane od wieków w Azji, dopiero od niedawna zachodni świat odkrywa jej cudowną naturę. Goji zostało docenione za swoją energię mogącą odwrócić proces starzenia się. Czerwone jagody zbierane z niewielkich krzewów na wzgórzach i w dolinach Tybetu, zasłużenie znalazły pierwsze miejsce na liście całego systemu tradycyjnej medycyny chińskiej; obecnie zadziwiają swoimi możliwościami nowoczesny świat. Zaledwie garstka ludzi wie o goji i o tym, jak bardzo zjedzenie dziennie garści tych jagód może odmienić ludzkie życie. Bowiem trudno uwierzyć że ten malutki owoc zawiera w sobie od kilkudziesięciu do kilkuset razy więcej składników odżywczych, witamin i minerałów od innych znanych roślin. Już bezpośrednio po spożyciu uruchamia w naszym organiźmie intensywny proces ochrony i regeneracji.
Żadna inna roślina nie zawiera w sobie takiej ilości antyoxydantów, które zatrzymują proces ultleniania się komórek przez co śmiało możemy ją nazwać eliksirem młodości. Pomaga w zwalczaniu chorób zapalnych, chorób układu krążenia oraz zaburzeń neurologicznych i wizji takich jak jaskra i zwyrodnienie plamki żółtej. Badania medyczne wskazują, że codzienne spożywanie jagód goji prowadzi do podniesienia poziomu zeaksantyny we krwi. Zeaksantyna to karotenoid wchłaniany do plamki żółtej siatkówki, wywierający ochronne działanie przeciw promieniom słonecznym.
Niestety wysoka cena goji dla wielu stanowi przeszkodę w regularnym do niej dostępie.





Aloe Vera

O aloesie często wspomina Biblia. W I wieku naszej ery Dioscorides opisuje go w swoim zielniku doceniając zalety medyczne i kosmetyczne rośliny. Aleksander Wielki podbił wyspę Sokotore na południu Arabii ponieważ obrośnięta była aloesem, który wykorzystywany był do leczenia chorób i ran zawodowych żołnierzy podczas kampanii. Jendak to Chińczycy jako pierwsi używali aloesu. Także w starożytnym Egipcie był bardzo popularny. Kleopatra używała aloesu codziennie jako głównego składnika w pielęgnacji swojej delikatnej skóry. Dokumenty historyczne Rzymian, Greków, Hindusów, Arabów i innych ludów południowych obszernie opisują walory tej rośliny.
W Hiszpanii wzdłóż wybrzeża Morza Śródziemnego, aloes był głównym elementem medycyny naturalnej aż do momentu, kiedy szerokie wykorzystanie sztucznej farmakologii przesunęło go w zapomnienie wraz z większością roślin leczniczych. Ciekawe jest, że oparzenia spowodowane atakiem nuklearnym USA na Hiroszimę i Nagasaki goiły się skuteczniej dzięki aloesowi, niż przy użyciu innych farmaceutyków i w wielu przypadkach bez pozostawienia śladów i blizn; nie wspominając o NASA, która znalazła zastosowanie aloesu w ochronie przed szkodliwymi substancjami, jako że absorbuje 90% toksyczności takich związków jak PCV, włókna szklanego, farb, lakierów, promieniowania monitorów komputerowych i innych instrumentów elektronicznych.

















Popiół z liści, gałęzi i kory palm, bananowców, drzew Afryki



Nowa dieta dla Twojej skóry



Nie dotykaj niczego, czego nie mógłbyś zjeść...


Przedstawimy Ci dwie "książki kucharskie" z przepisami, jak dbać o ciało. Matką pierwszej jest natura i tysiące lat ludzkiego doświadczenia, drugiej - przemysł rafineryjny, labolatorium chemiczne i życie milionów niewielkich zwierząt futerkowych (czasem ludzi). Brzmi to dosyć fanatycznie, ale do niczego nikogo nie chcemy zmuszać. Przedstawiamy jedynie pewien punkt widzenia i jak się łatwo domyślić, jesteśmy zwolennikami przepisów z pierwszej książki. Nie mamy nic wspólnego z żadnym nawróceniem się, czy wybraniem jakiejś Nowej Ścieżki Zyciowej, po prostu znaleźliśmy się w miejscu, które pokazało nam zupełnie nowe oblicze troski o własne ciało.
I skąd tytuł dotyczący higieny o tak kulinarnym charakterze? Niech myślą przewodnią tej strony będzie, że jesteśmy i stajemy się tym, co jemy i co pozwalamy, żeby wnikło do naszego ciała wszystkimi zmysłami. Szczególnie skupimy się na jednym zmyśle a raczej na organie go umożliwiającym - największym, bo aż o 2m² powierzchni, o grubości do 5mm narządzie zwanym ludzką skórą. Pozwól nam zatem zająć trochę swojego czasu, by opowiedzieć o czymś, co jest bardzo niewygodne dla pewnych ludzi, a co dla każdego z nas powinno być podstawą wiedzy o zdrowiu.

W moim malutkim domku...

Widziałem już wiele łazienek i najbardziej charakterystyczną rzeczą, jaka rzuca się od razu w oczy, są środki czystości, ś
rodki podstawowej higieny osobistej oraz kosmetyki. To wszystko zalega w nienajwiększym zazwyczaj pomieszczeniu na podłodze, na półkach, półeczkach; a ile jeszcze z tego mieści się w zamkniętych szafkach! Jeśli ktoś nie ma zabudowanej z góry pralki, na niej też znajdziemy stłoczone butelki, tubki i pudelka. Założę się, że jeśli odsuniecie pralkę znajdziecie niejeden ulubiony krem, czy szminkę, które zaginęły wam jakiś czas temu. Zanim przystąpię dalej, zaznaczę, jak na pudełku papierosów (szczerze odradzam palenie), że NIE JESTEM PRZECIWNIKIEM CZYSTOŚCI, HIGIENY OSOBISTEJ CZY DBANIA O URODĘ. Chcę, abyśmy przyjrzeli się trochę bardziej krytycznym okiem, na to, co wylewamy z tych butelek na siebie, co wyciskamy z tubek i wcieramy w ciało, czasem połykamy, i jaki to ma wpływ na nasz organizm: po chwili, po uplywie jednego dnia, tygodnia, miesiaca i lat. Kolejnym pytaniem jakie zadaję, jest: czy kiedy poznamy, jakie substancje kryją się pod tajmeniczymi nazwami widniejącymi na etykietach produktów, to czy ta wiedza zmieni w jakiś sposób ochotę by sięgać po nie? Ktoś powie, że przecież powszechnie wiadomo z czego robi się parówki, a smakują i ludzie kupują je bez żadnych problemów. Tak, wiadomo, że parówki to nic dobrego i wiele osób się nimi zajada. Podobnie może być z kosmetykami: parówki zabijają głód a kosmetyki czynią nas atrakcyjniejszymi. W końcu wszędzie trąbią, że najważniejsza ze wszystkiego jest nasza uroda fizyczna i że bez tego trudno osiągać założone cele. Nie będę pytał o twoje cele. Będę bardziej egoistyczny i zapytam o swoje własne zdrowie. Dlaczego malując każdego roku ściany mojego domu, nakładając coraz to kolejną warstwę farby na poprzednie, nie zastanawiam się w jakiej kondycji znajdują się mury domu i czy któregoś dnia nie zawali się to wszystko?

Spróbujmy to wszystko ogarnąć...

Ola jest piękną, młodą kobietą. Zawsze wyróżniała się spośród innych koleżanek swoją urodą i przebojowością. Już w czasie studiów zdobyła ciekawą pracę na stanowisku pomocnika menadżera w dużej międzynarodowej firmie. Skończyła szkołę z doskonałym wynikiem i od razu została zatrudniona na atrakcyjnych warunkach. Przeniosła się do dużego miasta, wynajęła przytulne mieszkanie i całkowicie uniezależniła się. Ola przyznaje, że jej największą słabością, wręcz nałogiem są kosmetyki, bez których nie mogłaby się obejść. Przyjaciele często żartują, że odkąd skończyła 15 lat, nikt nie widział jej bez makijażu. Tajemnicą poliszynela jest, że choć pracę zaczyna o 8 rano i mieszka w pobliżu budynku firmy, budzik ma stale ustawiony na 4. Co takiego dzieje się w ciągu tych 4 godzin, skoro przed wyjściem wypija jedynie pierwszą kawę zupełnie zapominając o śniadaniu? Przywiązuje ogromną uwagę do tego, żeby się przygotować.
Już będąc dzieckiem Ola podkradała mamie i swej starszej siostrze kosmetyki próbując je naśladować. Siostra zaraziła ją pasją do wszystkiego, co można nałożyć na ciało żeby je upiększyć. Teraz sama śmieje się z tego, że dla kosmetyków musi odnosić sukcesy, bo przecież ile to wszystko kosztuje!

I ile tego jest? Dużo i prócz farby do włosów, praktycznie wszystko nadaje się do użycia w ciągu całego dnia i każdego dnia.

Patyczki kosmetyczne
Waciki kosmetyczne
Maski żelowe na twarz
Chusteczki oczyszczające
Bibułki matujące
Chusteczki samoopalające
Mleczko nawilżające do demakijażu
Płyn, żel i woda do demakijażu
Preparat do pielęgnacji okolic ust
Krem antybakteryjny
Krem brązujący
Krem kojący
Krem matujący
Krem na noc
Krem nawilżający
Krem ochronny
Krem odżywczy
Krem przeciwzmarszczkowy
Krem regenerujący
Krem rewitalizujący
Krem rozjaśniający
Krem rozświetlający
Krem ujędrniający
Liftingujący krem pod oczy
Liftingująca maseczka do twarzy
Ekspresowy lifting fotohormonalny przed wyjściem
Napinający krem na podbródek, szyję i dekolt
Maseczki kojące
Maseczki nawilżające
Maseczki złuszczające
Peelingi do twarzy
Pianka myjąca
Płyn micelarny
Pomadka ochronna
Samoopalacz do twarzy
Spray do twarzy
Serum naprawcze
Baza pod makijaż
Błyszczyki
Cienie do powiek
Eyeliner
Konturówka do oczu
Konturówka do ust
Korektor
Szminki
Lakier do paznokci
Odżywki do paznokci
Odżywki do rzęs
Pomadka do ust
Puder prasowany
Puder sypki
Puder w kulkach
Rozświetlacze
Róże
Tusze do rzęs
Zmywacz do paznokci
Ekoaromat do pomieszczeń
Świeca zapachowa
Balsamy
Plastry z woskiem do depilacji
Żel po depilacji
Krem do depilacji rąk, pach i bikini
Pianka do depilacji
Dezodorant w kulce
Dezodorant w sprayu
Dezodorant sztyft
Antyperspirant
Formuła napinająco-ujędrniająca do biustu
Intensywne serum drenujące uda i pośladki
Środek modelujący brzuch i pośladki
Roll-on antycellulitowy
Olejek do kąpieli
Płyn do kąpieli
Sole do kąpieli
Kosta dermatologiczna myjąca
Mydło i mydło w płynie

Do tego pełen kosz saszetek z kobiecych czasopism i co jakiś czas, nowe specyfiki.

To drastyczny przykład, trudny do ogarnięcia, ale przecież prawdopodobny. Jak więc wygląda to zazwyczaj? Adam wstaje wcześnie rano, idzie do łazienki, myje ręce jakimś mydłem, czy to w kostce, czy płynnym, nakłada piankę do golenia i zabiera się za mycie zębów, płuka usta płynem, goli się, potem myje twarz i nakłada na nią jakiś płyn bądź krem po goleniu. Potem może jakiś krem do rąk, dezodorant, perfum... Ktoś, kto goli się rzadziej, może zredukować te czynności do mydła, pasty do zębów i wody, ale przyjmijmy, że mężczyźni coraz częściej sięgają po pełen kompleks kosmetyków. W ciągu dnia umyje jeszcze kilka razy ręce, użyje pasty do zębów, dezodorantu. Wieczorem weźmie gorącą kąpiel, może z jakimś olejkiem, solami, użyje płynu do kąpieli, szamponu do włosów. Na koniec jakiś krem do ciała.

Julia wstaje rankiem i wchodzi pod prysznic. Używa płynu do kąpieli, szamponu, odżywki do włosów, myje zęby, płucze usta płynem, naciera się jakimś kremem, pewnie to więcej niż jeden krem, nakłada na twarz jakąś maseczkę pielęgnacyjną, robi sobie paznokcie u rąk i nóg, potem lekki lub mocniejszy makijaż na który złoży się od kilku do kilkunastu różnych produktów, antyperspirant, woda toaletowa, perfum. W ciągu dnia od kilku do kilkunastu razy umyje ręce, zęby, użyje dezodorantu, poprawi makijaż. Wieczorem zmyje makijaż środkiem do demakijażu, użyje tonik, weźmie relaksującą kąpiel z solami, z olejkiem aromatycznym, wcześniej nałoży maseczkę, potem kremy pod oczy, do ciała i tych też może być kilka. Nie jestem pewien, ale dla współczesnej kobiety nie będzie to wszystko przesadą.

Uzależniona od kosmetyków Ola używa ich do 80 razy dziennie, może i więcej. Ci zazwyczaj przydarzy się to od kilku do kilkudziesięciu razy dziennie. Pomówmy o konsekwencjach.

CHEMIA

Chyba tylko wytrawny chemik dogłębnie zrozumie znane powiedzenie, że ABY BYĆ PIĘKNYM TRZEBA SIĘ SPORO NACIERPIEĆ. Bo kto ma jakiekolwiek pojęcie, albo zadaje sobie trud, żeby dowiedzieć się, jakie substancje kryją się za długimi, dziwnie brzmiącymi nazwami stłoczonymi w szeregu, małym druczkiem, na tylnych etykietach kosmetyków? Kto wie, co to są emulgatory, utrwalacze, zagęszczacze, barwniki, sztuczne zapachy, konserwanty itd.? Coś tam każdy z nas słyszał. Ale który jest który? I co to są te wszystkie E - dodatki? Co oznaczają? Z czego są produkowane i jakie pełnią funkcje, a jeśli są szkodliwe, to dlaczego znalazły się w moim ulubionym kremie czy szamponie? Czy to mi zaszkodzi, czy też jest złem koniecznym na drodze do ulotnej urody? Do jakiego stopnia jestem gotowa zniszczyć swoje zdrowie, żeby spełnić swoje zachcianki? Powiem Ci co dyktują kompanie kosmetyczne uruchamiając wielką medialną reklamę obecną na każdym kroku: Jesteś tego warta...

Czytając te wszystkie etykiety zauważyłem pewną zależność (możecie zrobić to sami, wystarczy przejść się do łazienki): większość produktów mających tak przecież różne zastosowanie, zrobione są z tych samych składników! I kiedy pozbieramy te wspólne i odejmiemy je od każdego kosmetyku, nie zostaje nam zbyt wiele, by zrozumieć, czym się różni szampon od kremu do pięt, czy od pianki do golenia. Co w takim razie trzymasz w ręku? Pojemnik pełen środków konserwujących, emulgatorów i stabilizatorów, dzięki którym coś miesza się z czymś, z czym się normalnie nie miesza, sztucznych substancji wydzielających zapach, toksycznych barwników, zagęszczaczy, żeby było twarde, albo się gęsto ciągnęło, środków przeciwbólowych, żebyś nie czuł podrażnienia przez barwniki i zapachy, dodatków zwiększających objętość, poprawiających konsystencję i uczucie podczas kontaktu ze skórą, alkoholi, środków poszerzających naczynia krwionośne dzięki czemu wszystko jest łatwiej wchłaniane do organizmu (efektywniejsze zatruwanie). Do tego wszystkiego dorzuca się coś, dzięki czemu niebiesko-zielono-czerwone mydełko o zapachu gumy do żucia nie jest płynem do płukania ust.

Załóżmy jednak, że środki, które są szkodliwe dla człowieka zostały dopuszczone przez szereg komisji zdrowia (najczęściej są to politycy nie naukowcy), bo dopuszczono ich minimalną bezpieczną dawkę, jaką możemy przyjąć podczas dziennego jej wchłaniania przez nasze ciało. Ale co się dzieje, jeżeli w każdym produkcie mamy minimalną dzienną dawkę tej substancji? Policzmy: jeżeli dziennie użyjemy dziesięciu kosmetyków zawierających np. Sodium Laureth Sulfate, to czy przekroczyliśmy dziesięciokrotnie bezpieczną dawkę? Rok ma 365 dni i w ciągu kilkudziesięciu lat naszego życia pozwalamy tym wszystkim substancjom wnikać do naszego ciała utrzymując je w ciągłym i nieustającym stanie chorobowym; od czasu do czasu dochodzi do załamania systemu i czujemy się wtedy naprawdę kiepsko.

To najtrudniejsze wyzwanie, bo wymaga zmiany pewnego wykształconego przez lata światopoglądu. Trudno jest konkurować z wszędobylską reklamą nęcącą wszystkim tym kolorowym czymś. Chcemy tego czy nie, świat stał się plastikowy. Gdyby policzyć przedmioty jakie nas otaczają, w większości są to pochodne ropy naftowej. Lekarstwa, kosmetyki, pojemniki, narzędzia, domy, samochody, rakiety, ładunki wybuchowe, implanty, guma do żucia itd. są kuzynami smoły i asfaltu kładzionego na drogach. Ropa sama w sobie nie jest zła, jej właściwości znano już w Starożytności; używano jej do balsamowania zwłok, wykorzystywano jako materiał palny do oświetlenia, do płonących grotów strzał, do XIX wieku była wykorzystywana w medycynie w swojej podstawowej formie, dziś robiona z niej jest min. aspiryna. Przede wszystkim ropa jest darem naszej Ziemi. Istanieją dwie teorie dotyczące genezy jej powstania. Jedna - najpopularniejsza głosi, że ropa naftowa ma pochodzenie orgnaniczne: przeobrażenie szczątków roślinnych i zwierzęcych nagromadzonych wraz z drobnymi okruchami mineralnymi w osadach. Czynnikami powodującymi przejście substancji organicznych w bituminy (ropa naftowa, gaz ziemny, asfalt) są: środowisko redukujące, odpowiednia temperatura i ciśnienie, działalność bakterii, oddziaływanie pierwiastków promieniotwórczych i innych. Druga teoria dotyczy nieorganicznego pochodzenia tej substancji i nie zdobyła jak dotąd wielu zwolenników. Mówi o tym, że ropa powstała w wyniku oddziaływania wody na węgliki metali ciężkich, w następstwie polimeryzacji gazów wydzielających się z jądra Ziemi.

Często uspokaja nas fakt, że organiczne pochodzenie ropy naftowej przemawia za ogromną tolerancją co do wytwarzanych z niej przedmiotów. Zapominamy bądź nie wiemy, że węgiel - przemawiający za organicznością danego związku, jest jednym z najpopularniejszych pierwiastków występujących we Wszechświecie (zaraz po wodorze, helu i tlenie) i że występuje również w formie nieorganicznej (skały wapienne, dolomity, CO2). Ale do czego zmierzam? Większość substancji, z jakimi mamy doczynienia na codzień, po zjedzeniu bardzo by nam zaszkodziły; co do tego nie ma wątpliwości. Nikt nie próbuje posiekać reklamówki, żeby ją potem zjeść, a jeśli już znajdzie się taki śmiałek, zapłaci za to bólem żołądka i przyszłymi powikłaniami. W każdym razie nie robimy tego. W makro świecie wszystko wydaje się bardzo spójne, o wyraźnie zaznaczonych granicach. Jestem ja - moje ciało a wokół znajduje się świat innych ludzi i przedmiotów. Nasza samoświadomość wyróżnia nas spośród otoczenia, dzięki temu wiemy, że jesteśmy i że jesteśmy niepowtarzalni. Inaczej jednak sprawy się mają, kiedy użyjemy potężnego mikroskopu i wejdziemy do mikroświata, który bądź, co bądź jest nadal tym naszym światem - tylko w powiększeniu. Widzieliście kiedykolwiek ludzką skórę powiększoną wiele razy?

Chyba nie ma wątpliwości, z jaką łatwością przeniknie w głąb naszego ciała np. ta toksyczna cząsteczka: .

Skóra chroni nasze organy wewnętrzne przed urazami, zatrzymuje wiele szkodliwych bakterii i drobnoustrojów, skóra oddycha, wydala z organizmu substancje szkodliwe zachowując pewną rónowagę chemiczną ciała. Przez skórę wchłaniane są także substancje i pierwiastki odżywcze. W zatrzymywaniu niepożądanych składników pomaga jej naturalna flora bakteryjna znajdująca się na jej powierzchni. Wiedzieliście, że człowiek nosi w sobie ponad 2 kilogramy pożytecznych bakterii (człowiek zkłada się z ok. 10 bilionów komórek, podczas gdy 100 bilionów komórek buduje jego bakterie!), bez których jego życie byłoby niemożliwe? Część ich żyje właśnie na skórze, ale niestety są bardzo słabo odporne na detergenty i kosmetyki, jakich używamy każdego dnia. Kiedy zostaną dosłownie zmyte, zostają otwarte drzwi dla wszystkiego, co znajdzie się w pobliżu skóry i co może nam zaszkodzić.

Wszystko, czego dotykamy pozostawia ślad w naszym organiźmie. Nie przez przypadek bogaci ludzie otaczają się przedmiotami wykonanymi z naturalnych materiałów. Ekskluzywne sklepy pakują zakupy w papierowe torby, drogie samochody mają skórzane siedzenia i skórzano-drewniane wykończenia, w domu używają drogich naturalnych farb, drewnianych boazerii, drewnianego parkietu, marmurów, kamienia. Klamki, kurki, wieszaki - wszystko z nieaktywnych metali. Uwierzcie mi, bywałem w takich domach i mało widziałem w nich plastiku. Ty, kiedy wkładasz plastikowe (sztuczne włókna) pantofle i siadasz w plastikowym fotelu, wsiadasz do plastikowego auta, wkładasz zakupy do plastikowych toreb, chodzisz boso po plastikowych panelach, oddychasz kolorowymi farbami swojego mieszkania, pławisz się z rozkoszą w kosmetykach, będziesz miał pełną apteczkę domową i regularnie korzystał z L4. Bo skóra jest naszym największym przełykiem a jej układem trawiennym jest całe ciało.

Co robić? Praktycznie niemożliwe jest zacząć żyć w środowisku pozbawionym toksyczności, można natomiast redukować je do jakiegoś stopnia. My to robimy i staramy się o tym mówić.

przypisy:

Gorąco polecamy strony http://www.food-info.net/pl/index.htm
http://www.natural-skincare-authority.com/cosmetic-chemicals.html tutaj znajdziesz liste i wyszukiwarkę wszystkich szkodliwych dodatków do naszego jedzenia i kosmetyków.

dzienniki ustaw

http://www.nettax.pl/dzienniki/du/2008/177/poz.1094.htm
http://www.mz.gov.pl/wwwmz/index?mr=q491&ms=383&ml=pl&mi=383&mx=0&mt=&my=596&ma=011428






Poznaj smak Południa


3500 kilometrów stąd na południowy zachód wiosna i lato to jedyne pory jakie przewijają się na przemian w ciągu roku. To samo drzewo pomarańczy zrzuca dojrzałe owoce, wydaje nowe - zielone, wypuszczając jednocześnie kwiaty. Natura nie przerywa swojego cyklu obdarzając nieprzerwanie swoimi bogatymi plonami. Andaluzja to miejsce odległe od przemysłu, otoczone górami, odcięte w swojej południowej części długą linią brzegową Morza Śródziemnego i Oceanu Atlantyckiego, skąd gdzieniegdzie można dostrzec zarysy domów i palm Afryki. Nigdzie nie ma takiego nieba jak tutaj, powietrze jest czyste, ludzie zdrowi i wiecznie roześmiani, często krzykliwi i rozśpiewani. Każdy dzień to fiesta przybrana stołem pełnym świeżych owoców morza, ryb, cytrusów, warzyw, migdałów, orzechów, suszonej szynki, oliwek i przypraw. Nie może też zabraknąć doskonałego hiszpańskiego wina. Cała śródziemnomorska dieta, uważana za najzdrowszą na świecie, ma szansę znaleźć wkróce swoje miejsce na liście światowego dziedzictwa UNESCO.